Dusiek, zapewne
jak każde dziecko, uwielbia zwierzęta. Niejednokrotnie na podłodze „budowaliśmy
zoo”, z drewnianych klocków powstawały klatki/ogrodzenia dla domowej kolekcji
zwierzaków, młody wcielał się w rolę opiekuna, karmił, poił, na swój sposób aranżował
otoczenie, w plastikowych pojemnikach tworzył baseny dla krokodyli czy
hipopotamów.
W zeszłym roku po
raz pierwszy wybraliśmy się do łódzkiego zoo. Młody oszalał na punkcie małpek
sajmiri wiewiórczych (śmiejemy się, że energia i żywiołowość ta sama!), stał
przy nich z nosem przyklejonym do szyby radośnie podskakując i prowadząc
jednostronny dialog. Z trudem nakłoniliśmy go do obejrzenia pozostałych
zwierząt. W każdym razie dobrze, że chociaż małpki urzekły młodego, bo generalnie
łódzkie zoo nie zachwyca.
W minioną sobotę
odwiedziliśmy Zoo Safari w Borysewie i to spotkanie ze światem zwierząt było
wyjątkowo udane, z pewnością będziemy
tam wracać. Tuż przed wejściem do zoo „przywitały” nas olbrzymie, kolorowe papugi.
Po ogrodzie można przejechać się kolorową ciuchcią z przewodnikiem, który
opowiada ciekawostki o poszczególnych gatunkach zwierząt. My jednak
zdecydowaliśmy się na spacer i wybieganie naszego Żywczyka :) Cała przestrzeń czyściutka, zadbana, co
jakiś czas drewniane domki z ławkami (w jednym z nich skryliśmy się przed
przelotnym deszczem, zjedliśmy, poobserwowaliśmy walkę byków i ruszyliśmy
dalej). Zwierzęta dosłownie na wyciągnięcie ręki, ufnie podchodzą do siatek,
wręcz pozują do zdjęć. Te bardziej niebezpieczne są odgrodzone od zwiedzających
dodatkową siatką. O wyznaczonych godzinach można podziwiać karmienie foki,
surykatek, lwów, tygrysów, mandryli, tapira i innych dzikich zwierząt. Białe
lwy i tygrysy bengalskie są wizytówką borysewskiego zoo, obcowanie z nimi przez
szybę robi duże wrażenie. Lwy, jak przystało na przedstawicieli gatunku,
głównie majestatycznie leżały i odpoczywały (ponoć w naturalnym środowisku aż
20 h na dobę spędzają na odpoczynku). Uaktywniały się wówczas, gdy usłyszały
nadjeżdżające Melexy z obsługą, w nadziei pewnie, że dostaną jedzenie. Tygrysy
były zdecydowanie bardziej aktywne, młody biegał za jednym z nich wzdłuż wybiegu
i chyba ten potężny kocur najbardziej utkwił mu w pamięci.
Co prawda w
borysewskim zoo brakuje jeszcze wielu zwierzaków takich jak słoń, małpy
człekokształtne, niedźwiedzie, ale też widać, jak prężnie się rozwija,
zagospodarowywane są nowe obszary, powstają nowe pawilony i wybiegi, także
pewnie tylko kwestią czasu jest, kiedy zamieszkają tam kolejne egzotyczne
gatunki.
Młody przeżywa
wizytę w zoo, kazał wytłumaczyć sobie, co oznacza słowo safari występujące w
oficjalnej nazwie ogrodu i teraz sam dumnie wszystkich uświadamia, ogląda
pamiątkowe zdjęcia i filmiki. Wchodzimy też na stronę ogrodu, by z kamery on line
podglądać lwiątka i tygryski, które nie tak dawno narodziły się w
zoo, a nie mieliśmy okazji zobaczyć ich na żywo.
Wykorzystując fascynację zwierzętami,
bawimy się kartami, które przygotowałam już jakiś czas temu. Odszukujemy wśród
nich te zwierzęta, które widzieliśmy, nazywamy te, których nie było. Dobieramy w pary zwierzęta i ich pożywienie, klasyfikujemy na roślinożerne, mięsożerne
i wszystkożerne, opowiadamy ciekawostki na ich temat.
W Łódzkim ZOO byłam kilkukrotnie ale z Córcią tylko raz... Teraz chciałabym pojechać z nią właśnie do Borysewa :-)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam! Z tego, co wyczytałam, niedługo mają narodzić się białe lwiątka i żyrafiątko. My na pewno za jakiś czas odwiedzimy to miejsce ponownie :-)
OdpowiedzUsuńpiękna wyprawa. My w miniony weekend byliśmy w łódzkim zoo, bo blisko i było bezpłatne wejście. Bardzo nam się podobało, choć Borysew jest na przyszły rok już przewidziany na wycieczkę.
OdpowiedzUsuńMam uprzejmą prośbę, o przesłanie mi mailem kart, których używacie do klasyfikacji. Bardzo by nam się przydały, bo mój synuś też zainteresował się zwierzątkami.
W wiadomości na Fb podam mail.
Pozdrawiam