Strony

poniedziałek, 28 września 2015

"Oswajamy" czas



Czas to dla maluchów pojęcie abstrakcyjne. Wczoraj myli się z jutro, natomiast dzień wyznaczają nie wskazówki zegara, lecz promienie słońca, co w przypadku mojego dziecka skutkowało tym, że od wczesnej wiosny fundowało nam zdecydowanie zbyt wczesne – wręcz nieludzkie pobudki. Czas dla dzieci to chwila obecna, wszystko powinno się wydarzyć tu i teraz, dlatego nauczona doświadczeniem starałam się nie wyprzedzać znacząco nadchodzących wydarzeń/nie zapowiadać ich przedwcześnie, by uniknąć tryliarda pytań „a kiedy…?” i małych bądź większych afer z tym związanych.

Aby ułatwić mojemu dziecku czas oczekiwania na coś, stworzyłam kalendarz miesięczny. 

Pomysł banalny, okazał się natomiast niezwykle skuteczny. Codziennie rano młody biegnie do kuchni i przesuwa magnes w odpowiednie miejsce, odczytuje cyferki, wspólnie nazywamy, jaki mamy dzień tygodnia, wykreślamy dni, które już minęły. Kolorystycznie zróżnicowałam dni powszednie – przedszkolne oraz weekendowe, kiedy mamy zdecydowanie więcej czasu dla siebie. Projektując kartkę na dany miesiąc, staram się zaznaczyć planowane wydarzenia takie jak np. święta, czyjeś urodziny, wycieczki, wyjazdy itp. Najczęściej są to jakieś symboliczne ikonki/obrazki, choć zdarzyło nam się zaznaczać też na szybko wydarzenia mazakiem suchościeralnym. Pozwala nam to odliczać dni do danego wydarzenia. Kartki sprawdziły się u nas rewelacyjnie. Młody zaczął sensownie używać terminów wczoraj/jutro („jeszcze tylko jedna nocka”), kojarzy następujące po sobie dni tygodnia.

Kolejną naszą propozycją zabawy z czasem jest kalendarz magnetyczny. Od dawna przymierzałam się do zakupu tego typu pomocy, ostatecznie zrealizowałam pomysł samodzielnie. Wykorzystałam taśmę magnetyczną, wydrukowałam poszczególne elementy na papierze fotograficznym, dzięki czemu stworzone magnesy są trwałe i wyglądają estetycznie.  


Dziecko uczy się dni tygodnia, poznaje miesiące (zróżnicowałam je kolorystycznie ze względu na odpowiadającą im porę roku), utrwala, jaką porę roku mamy aktualnie i co ją cechuje (tu poza wnikliwą obserwacją rzeczywistości przydatne okazują się kolejne części „Ulicy Czereśniowej” TUTAJ ). Mamy również magnesy z cyferkami, które wykorzystujemy do określenia dnia miesiąca. Podpowiedzią są kartki z kalendarza, z którego młody odczytuje cyfry, a następnie odpowiednią liczbę odwzorowuje i przyczepia do lodówki. Uzupełnieniem są ikonki pogodowe z podziałem na dzień i noc. Ikonki nocne uwzględniają fazy księżyca, którym młody jest od lata zafascynowany. Ćwiczymy terminy słonecznie, wietrznie, zachmurzenie duże, umiarkowane, bezchmurnie, przelotne/intensywne opady deszczu/śniegu. Młody uwielbia magnesy, więc aktualizacja naszego lodówkowego kalendarza sprawia mu olbrzymią frajdę.

Zgodnie z zasadą od ogółu do szczegółu kolejnym etapem naszych zabaw był zegar. Oczywiście póki co poznajemy go w formie mocno uproszczonej. Odczytujemy pełne godziny, bawimy się wskazówkami, na bieżąco odpowiadamy na pojawiające się pytania, dopasowujemy do poszczególnych godzin rysunki przedstawiające różne czynności, które wykonujemy o danej porze.

W ramach ciekawostki przeprowadziliśmy małe doświadczenie z zegarem słonecznym. Wykonałam go z kartki papieru, na którym namalowałam tarczę, zaznaczyłam godziny i zamocowałam gnomon, w naszym przypadku ołówek. Wyjaśniliśmy, że dawniej nikt nie nosił zegarków, a czas określano na podstawie pozycji słońca, to ono wyznaczało rytm dnia. Nasz zegar co prawda nie wygląda imponująco, ale udało nam się wykorzystać intensywne promienie słoneczne, by zauważyć zmianę pozycji cienia wraz z upływem czasu.
 

Aby uświadomić młodemu, czym jest upływ czasu i jakie są jego konsekwencje wyciągnęliśmy albumy i oglądaliśmy zdjęcia. Najpierw z Duśkiem w roli głównej. Adaś z niedowierzaniem spoglądał na siebie tuż po urodzeniu, popadał w samozachwyt oglądając bezzębnego, rozkosznego bobasa, w końcu w pełni identyfikował się z obecnym sobą – przedszkolakiem. Następnie przyszedł czas na fotograficzną „lustrację” rodziców. Zaskoczenie, śmiech, mnóstwo pytań, a przede wszystkim wspaniale spędzony rodzinnie czas na podsumowanie pierwszego warsztatu :)

Dziecko na warsztat

sobota, 26 września 2015

Dziecko na Warsztat



Już w najbliższy poniedziałek startuje 3. edycja Dziecka na Warsztat. Wspaniała inicjatywa, w której z przyjemnością bierzemy udział, a wszystkich zachęcamy do śledzenia projektu i czerpania inspiracji do wspólnych zabaw z dziećmi. Sami nie możemy się doczekać, bo pomysłowość uczestniczek jest nieograniczona.


Tematy kolejnych warsztatów przedstawiają się następująco:

28 września - temat dowolny
26 października - astronomia
30 listopada - doświadczenia/eksperymenty
21 grudnia - tradycje
25 stycznia - geografia
29 lutego - matematyka
21 marca - podróże/podróżnicy
25 kwietnia - zabawy terenowe/podwórkowe
30 maja - zwierzęta/rośliny
27 czerwca - temat dowolny

Poniżej mapa blogów uczestniczących w projekcie:

Dziecko na warsztat

niedziela, 6 września 2015

Iza Skabek dla maluchów



Ostatnio nasza biblioteczka wzbogaciła się o książki Izy Skabek „Zooalfabet” oraz „Olo Biolog”. Książeczki tym bardziej szczególne, bo z dedykacją dla Adasia.

 
„Zooalfabet” to książeczka zawierająca 29 czterowersowych rymowanek o zwierzętach, których nazwy odpowiadają kolejnym literom alfabetu. 


Mój przedszkolak chichotał słuchając dźwięcznych, zabawnych historyjek o dżdżownicy, flamingu, gęsi, owcy, rekinie, zebrze, źrebaku i żuku – to zdecydowanie Duśkowi faworyci. Z radością rozpoznawał literki na kolejnych stronach. Kod alfabetyczny zachowany został również przy doborze wyrazów dźwiękonaśladowczych oraz wykrzyknień w poszczególnych wierszykach. Zwierzęce rymowanki to także dobre ćwiczenie dykcyjne, zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych.

„Olo Biolog” to książeczka, która z całą pewnością ucieszy wszystkich małych fascynatów przyrody. Tytułowy Olo to ciekawy świata jedynak. Pewnego dnia bierze „pod lupę” włochatą gąsienicę, nazywa ją Szczotogrzmotem, organizuje jej nową życiową przestrzeń (patyki, liście, źdźbła traw, foremka w kształcie smoka – łóżko, pudełko od zapałek – szafa, papier – książki), a wszystko po to, by móc podziwiać jej zwyczaje. Jak przystało na profesjonalistę, konstruuje również mikroskop z rolki od papierowych ręczników oraz z kawałka rozbitej szyby. Dzięki bogatej wyobraźni staje się naukowcem, dokonuje sensacyjnego odkrycia (są nim wybrzuszenia na liściu porzeczki), do jego świata wkraczają kolejno Pan w Okularach – biolog, Pan z Aparatem – redaktor, Pani z Kokiem. Młody naukowiec doświadcza „sławy” i „rozgłosu”. W całym „medialnym” zamieszaniu gąsienica znika. Okazuje się, że zmieniła się w pięknego motyla, jednak fakt ten umknął zaaferowanemu chłopcu. 


Olo bardzo przypomina mi moje dziecko, które z równie wielką pasją i zaangażowaniem zgłębia tajemnice świata. Fascynacja typowa dla dzieci, której tak często brakuje nam – dorosłym. Z serii o ciekawym świata chłopcu ukazały się jeszcze następujące pozycje „Olo Archeolog” oraz „Olo Ichtiolog”. Świetna okazja do rozmowy z dzieckiem, czym zajmują się przedstawiciele różnych, niekoniecznie powszechnych profesji oraz na temat tego, kim sami chcieliby zostać w przyszłości.

Książeczki szczerze polecamy. Pokazują, że wyobraźnia to ścieżka do wielu ciekawych, życiowych przygód. Zainteresowanych odsyłam na fp autorki KLIK oraz na stronę KLIK.