Przyznać muszę, że październikowy temat „Dziecka
na warsztat” stanowił dla mnie spore wyzwanie. Jak bowiem wytłumaczyć niespełna czterolatkowi, czym jest astronomia? Dodatkowo wytłumaczyć tak, by
zaciekawić, a przy okazji „sprzedać” garść ciekawych informacji w formie zabawy?
Okazuje się, że jest to możliwe. Oto jak odkrywaliśmy tajniki przestrzeni
kosmicznej.
Jakiś czas temu w moje ręce wpadła książka wyd.
Olesiejuk pt. „Kosmos. Naklejkowa zabawa”. Dziś śmiało mogę stwierdzić, że to
świetna pozycja do zagajenia tematu wśród najmłodszych. Dziecko, wykorzystując
naklejki i wykonując krótkie – fabularyzowane polecenia, samo tworzy przestrzeń
kosmiczną. Uzupełnia obraz Układu Słonecznego naklejkami planet, umieszcza na
ich orbitach satelity, a w przestrzeni planetoidy, komety i sondy kosmiczne.
Dowiaduje się, w jaki sposób prowadzi się badania Kosmosu i zgodnie ze
wskazówkami umieszcza w przestrzeni kosmicznej rakiety, wahadłowce, satelity. Wciela się w rolę pracownika Centrum Kosmicznego, czuwając nad startem rakiety.
Ląduje na Księżycu i wraz z astronautami spaceruje po jego skalistej
powierzchni, zbiera próbki, przeprowadza badania, ba! – nawet pozostawia
odciski swoich butów.
Cywilizuje Marsa, zakładając na czerwonej planecie bazę i
organizując jej przestrzeń. Na pokładzie stacji kosmicznej doświadcza stanu
nieważkości. W końcu zbędna była precyzja przyklejania naklejek, a ich chaotyczne
rozmieszczanie na stronie – usprawiedliwione oczywiście omawianym zjawiskiem –
sprawiało młodemu nieukrywaną radość. Zwłaszcza, jak wyobraził sobie fruwające bezwładnie
kapcie, które przyszłoby mu samodzielnie zmienić np. w przedszkolnej szatni. Finalnie
doszedł do słusznego wniosku, że życie w stanie nieważkości byłoby bardzo
skomplikowane.
Wykonaliśmy również makietę Układu
Słonecznego. Mam oczywiście świadomość, że proporcje poszczególnych planet i
odległości między nimi są zachwiane, mimo to udało nam się zobrazować
interesujące nas zagadnienia. Młody mocno zaangażował się w malowanie kul
styropianowych, pozwolił mi również na naniesienie poprawek, a następnie z dumą
prezentował tacie nasze dzieło. Zarzucony planetami tata upewnił się tylko, czy
ograniczymy się jedynie do naszej galaktyki, czy zamierzamy „popłynąć” ;)
Na
orbitach ułożyliśmy nakrętki od butelek z podpisami planet, następnie układaliśmy
na nich poszczególne planety, nazywaliśmy je i opisywaliśmy (największa –
najmniejsza; skalista – gazowa), demonstrowaliśmy, w jaki sposób planety krążą
po orbitach wokół słońca.
Po planetach przyszła pora na gwiazdy. Niestety,
pochmurne noce uniemożliwiają nam ich podziwianie na niebie, ale zrobiliśmy
sobie domową namiastkę rozgwieżdżonego nieba. Na czarnym brystolu
wydziurkowałam najbardziej znane gwiazdozbiory: Mały Wóz, Wielki Wóz, Bliźnieta
itp., po czym urządziliśmy sobie rodzinne leżenie na dywanie i zgadywaliśmy,
jakie kształty tworzą rozświetlone przez światło lampy otwory.
Pojawił się też
wątek spadających gwiazd i rozmowy na temat naszych marzeń. Nic, tylko czekać
na lato, by beztrosko położyć się na trawie i popatrzeć w niebo.
Następnie Dusiek samodzielnie tworzył i
nazywał gwiazdozbiory, łącząc gwiazdy na przygotowanych przeze mnie planszach.
W celu podsumowania astronomicznego warsztatu
przygotowałam grę planszową „Kosmiczna podróż”.
Celem gry jest zdobycie/odkrycie
jak największej ilości planet. Można to zrobić na dwa sposoby, stając
bezpośrednio na danej planecie po wyrzuceniu odpowiedniej liczby oczek bądź
udzielając poprawnych odpowiedzi na pytania dotyczące Kosmosu (żółte i zielone
pola uprawniają do wylosowania karty z pytaniem; gdy gracz odpowie poprawnie,
zabiera kartę; zdobycie 5 takich kart daje możliwość wykupienia planety; brak
poprawnej odpowiedzi skutkuje utratą kolejki). Na każdej zdobytej planecie
gracz ustawia symboliczną chorągiewkę, co ułatwia potem podliczenie punktów.
Październikowy warsztat jest dla nas punktem
wyjścia do zgłębiania tematu. Młody zadaje coraz bardziej wnikliwe pytania, na które
czas zacząć szukać odpowiedzi. Z pewnością inspiracją będą pozostałe blogi
biorące udział w „Dziecku na warsztat”, zachęcam do ich lektury.
Świetny warsztat :-)) Widzę wszyscy polowali na książeczki z Biedronki :-)) kapitalne są :-) i ile wiedzy można przekazać :-)
OdpowiedzUsuńbrawo za warsztat :-)
Książeczka świetna, mnóstwo naklejek, ciekawe wprowadzenie do zabawy i faktycznie mnóstwo informacji. Pozdrawiam :)
UsuńA mi się nie udało upolować, coś słaby refleks miałam :)
UsuńJa odwiedziłam 6 biedronek by ją dopaść :D
UsuńŚwietnie ;-) jeden z lepszych wg mnie
OdpowiedzUsuńbardzo pomysłowy warsztat!
OdpowiedzUsuńja też robiłam warsztat z czterolatkiem, jak widać można :D wspaniale Wam wyszło,brawo
OdpowiedzUsuńSuper i pomysłowo - szczególnie gra 'Kosmiczna podróż' - podoba mi się ;) widzę , że książka robi kosmiczną furorę :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy...
http://pomyslowesmyki.blogspot.com
Ekstra jest ta Wasza gra. Jesteśmy fanami planszówek, więc pewnie "pożyczymy" pomysł :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
www.zakreconybelfer.blogspot.com
Fajna gra i plansze z gwiazdozbiorami też świetny pomysł:-)
OdpowiedzUsuńCudny warsztat :)
OdpowiedzUsuńCiekawy warsztat! Miło popatrzeć, że nawet te najmłodsze dzieci mogą uczyć się całkiem trudnych rzeczy a jednocześnie fajnie się bawić!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Wasz warsztat. Urzekł mnie układ słoneczny ze styropianu. Niech no tylko moja Młoda podrośnie... A naklejkowa książeczka rzeczywiście rozwija kreatywność i kosmiczną wyobraźnię. Też ją mamy. My też początkowo mieliśmy problem z "ugryzieniem" tematu z dwulatką, ale jak widać... z dzieckiem można wszystko :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna gra :) Świetny warsztat.
OdpowiedzUsuńOoo, gwiazdozbiory jak u nas widzę :D I świetna gra planszowa, uwielbiam własnoręcznie tworzone gry, człowiek się najszybciej uczy jak sam coś zrobi, albo ma przygotować materiały, żeby nauczyć innych :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy warsztat! Swietna gra!
OdpowiedzUsuń