Strony

poniedziałek, 29 lutego 2016

Z matematyką na co dzień



O wszechobecności matematyki w naszym życiu nie trzeba nikogo przekonywać. Z radością zatem obserwuję zainteresowanie Adasia tematem i niezmiernie cieszy mnie fakt, jak naturalnie przyswaja matematyczne umiejętności. Obrazy graficzne cyfr zakodował błyskawicznie i odczytywał je dosłownie wszędzie. Zbędne okazały się jakiekolwiek pomoce, wystarczyły pokrętła przy kaloryferach, przyciski w windzie, piloty, numery autobusów komunikacji miejskiej, stopnie Celsjusza na mapach pogody, termometr, a nawet ilość mililitrów wypijanych syropków (efekt uboczny naszego niekończącego się przedszkolnego chorowania…). Mania cyfrowa – dosłownie!
 
Zainspirowana montessoriańskimi pomocami, przygotowałam szorstkie cyfry. Na zielonych tabliczkach przykleiłam cyfry wycięte z papieru ściernego. Adaś wodził palcem po kształcie, zwracając uwagę na właściwy sposób „pisania” danej cyfry, następnie starał się odwzorować poszczególne znaki w rozsypanej kaszy mannie. 


Aby uzmysłowić młodemu, że liczenie to nie tylko słowna wyliczanka od 1-10, zaczęliśmy przyporządkowywać poszczególnym znakom konkretne ilości. Do zabawy wykorzystaliśmy papierowe jeżyki i jabłka. Każdy jeżyk oznaczony był cyfrą, zadanie polegało na przyporządkowaniu mu odpowiedniej ilości jabłek. 


Następnie porównywaliśmy ze sobą wybrane cyfry, określając, gdzie jest mniej jabłek, a gdzie więcej; ćwiczyliśmy również dodawanie. Obecnie faza przeliczania wszystkiego co możliwe nabiera mocy😊
 
Lubimy również bawić się kształtami. Wyszukujemy w naszym otoczeniu różne przedmioty w kształcie koła, kwadratu, prostokąta i trójkąta. Proste ćwiczenie nie tylko utrwalające znajomość podstawowych figur, ale również rozwijające spostrzegawczość. Adaś chętnie bawi się Mozaiką Wydawnictwa Epideixis. Z klocków zróżnicowanych pod względem kształtu i koloru można tworzyć mniej lub bardziej skomplikowane wzory.  Zabawa rozwija koncentrację, umiejętność analizowania, tworzenia logicznych struktur i kombinacji. Młody radzi sobie coraz lepiej, odwzorowuje coraz bardziej skomplikowane układy, ale na pewno zabawka jest rozwojowa, gdyż niektóre wzory stanowią nie lada wyzwanie również dla nas – dorosłych. 


Od niedawna Dusiek wykazuje duże zainteresowanie zegarkiem elektronicznym, odczytuje godziny niemal bezbłędnie. Postanowiliśmy zatem pójść „za ciosem” i zapoznać go z zegarkiem wskazówkowym. Wykorzystaliśmy w tym celu zabawkę z serii „Mały Odkrywca” -  Zegar. Najpierw młody opowiadał, co przedstawiają poszczególne rysunki, szukał analogii do naszej codzienności, po czym układał je po kolei (zwracając uwagę na godziny zamieszczone na kartonikach), tak aby odtworzyły typowy dzień malucha. Następnie przeszliśmy do typowych zabaw zegarowych. Tłumaczyliśmy, jak odczytuje się godziny z zegara wskazówkowego (ograniczając się póki co do głównych godzin i „półgodzin”). Do puzzla z godziną elektroniczną Dusiek dopasowywał kartonik z tą samą godziną na zegarze wskazówkowym. Układanka zawiera kontrolę błędu, co pozwala dziecku samodzielnie korygować ewentualne pomyłki. Następnie młody sam ustawiał daną godzinę na dużym zegarze. 


Wspólnie pokazywaliśmy na zegarze, o której godzinie odbywają się różne powtarzalne wydarzenia/czynności w naszym życiu, o której mama i tata kończą pracę, kiedy odbieramy młodego z przedszkola itp.
 
Bardzo dobrym sposobem na oswajanie dziecka z podstawową matematyką jest granie w gry planszowe. Pierwszą Duśkową planszówkę stworzyłam sama. Zależało mi, by gra nie rozpraszała pstrokacizną, a pola były duże i wyraziste, co ułatwiałoby liczenie. 


Rzucanie kostką, ciekawa – piracka fabuła, pionki w formie łódek i trójwymiarowe rekwizyty – wszystko to zachęcało do kolejnych rozgrywek. Ćwiczyliśmy odczytywanie liczby oczek na kostce, liczenie (w tym dodawanie, jeśli za wyrzucenie 6 oczek otrzymywało się w nagrodę kolejny rzut), wykonywanie poleceń typu: „Przesuń pionek 3 pola do przodu”, „Cofnij się o…”.
Dopełnieniem naszej piracko-matematycznej przygody była książka Natalii Usenko „Bractwo-piractwo. Przygoda matematyczna”. 


Lektura opowiada o pewnej zwariowanej rodzince, która zmęczona codziennością sprzedaje wszystko, co posiada, kupuje statek zwany „Krową morską” i wyrusza ku przygodzie. Jednak, co ważniejsze dla tematu warsztatu, autorka stawia przed młodym czytelnikiem szereg matematycznych wyzwań, aktywizuje do liczenia różnorodnych rzeczy, pokonywania labiryntów.




W poście wybiórczo przedstawiłam nasze matematyczne działania z około roku. Okazuje się, że dzieci bardzo chętnie bawią się matematyką. Oby ta wrodzona ciekawość świata trwała jak najdłużej. Zachęcam do odwiedzenia blogów pozostałych uczestniczek projektu Dziecko na warsztat, znajdziecie tam wiele wspaniałych pomysłów na matematyczne zabawy dla małych i „dużych". 




Wokół dzieci Słowo mamy ED Montessori Karolowa mama Kreo Team Kreatywnym Okiem Matkopolkowo Bez nudy 360 przygód Bawimy się my 3 Biesy dwa Duśkowy świat Dzika jabłoń Elena po polsku Co robi Robcio Cały świat Karli Jej cały świat Tymoszko Igranie z Tosią Kawa z cukrem Laurowy świat Kreatywnie w domu Gagtki Trzy Gugusiowo Ciekawe dzieci Świat Tomskiego Ohana blog On ona i dzieciaki Nasza przygoda diy My home and my heart Konfabula Uszywki Zuzninkowej mamy Mama na pełen etat Scwytane chwile Dzwoneczkowy raj mamy Ogarniam wszechświat Kreatywna mama Mama Aga, sztuka i dzieciaki Mamuśka 24 Pomieszane z poplątanym Worldschool explorers Nasza edukacja domowa Pomysłowe smyki Z motylem na dłoni Zakręcony belfer Zabawy z Archimedesem Dziecko na warsztat

4 komentarze:

  1. Mozaika, szorstkie cyfry i pisanie w kaszy to moje ulubione elementy Waszego warsztatu :) cudnie się bawiliście, to widać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Ależ Wy macie bogaty zasób gier i pomocy (y)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bractwo Piractwo przerobiliśmy swego czasu od deski do deski :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne są te szorstkie cyfry i bardzo pomocne

    OdpowiedzUsuń