Strony

wtorek, 21 lipca 2020

Edukacja ekonomiczna, czyli wizyta w Centrum Pieniądza NBP




Warszawa, jak na stolicę przystało, obfituje w liczne atrakcje turystyczne. Nasz grafik tygodniowych „urbanistycznych” wakacji był bardzo napięty i z pewnością nie pozwalał na nudę. Mimo to nie wszystko udało nam się zrealizować. Paradoksalnie to dobrze. Lubię to turystyczne poczucie niedosytu, które zachęca do ponownego odwiedzenia danego miejsca. Lubię wybiórczo dreptać po ścieżkach, które już wcześniej zrobiły na mnie wrażenie i zapisały się we wspomnieniach. Chętnie też wkraczam na nowe, jeszcze nieznane, odkrywając miejsca mniej popularne, które nieoczekiwanie stają się hitem naszych rodzinnych wojaży. Bez wątpienia takim miejscem w stolicy jest Centrum Pieniądza Narodowego Banku Polskiego, które – najprościej rzecz ujmując – odwiedzić trzeba koniecznie! Trudno bowiem wyobrazić sobie atrakcyjniejszą lekcję ekonomii niż wizyta w tej placówce.

Co ciekawe (i raczej niecodzienne w polskiej rzeczywistości) wstęp do Centrum Pieniądza jest zupełnie darmowy. Przy wejściu przechodzimy iście „lotniskową” kontrolę bezpieczeństwa i po prześwietleniu wszelkich torebek/plecaków oraz oczywiście nas samych możemy zacząć przygodę. Na wstępie otrzymujemy tabliczki z zadaniami do wykonania. Każda poprawna odpowiedź da nam kolejną cyfrę kodu, który na końcu zwiedzania umożliwi otwarcie sejfu z niespodziankami. Warto podkreślić, że tabliczki różnią się stopniem trudności i przydzielane są stosownie do wieku posiadanego na stanie dziecka😉.

Już pierwsza sala robi na zwiedzających duże wrażenie. Na otaczających nas multimedialnych ścianach zaczynają pojawiać się złote monety. Z każdą chwilą spada ich coraz więcej i więcej, można odnieść wrażenie, że za chwilę zostaniemy nimi zasypani. Poinstruowani przez animatora robimy krok do przodu, wyciągając ku nim ręce i… czar pryska – wirtualne bogactwo znika. Jak to w życiu, wszak pieniądze z nieba nie spadają. Wizualizacja przywołuje w naszych głowach również inne powiedzenie: „Łatwo przyszło, łatwo poszło”. Prosta myśl, którą z pewnością warto zakotwiczyć w głowach najmłodszych, rozmawiając z nimi o wartości pracy i pieniądza.

Następna sala niczym wehikuł czasu zabiera nas w podróż od czasów antycznych do współczesności. Krok po kroku poznajemy historię pieniądza – od jego narodzin, poprzez zmieniające się na przestrzeni wieków formy płatnicze. 


Dowiadujemy się, że w kulturach pierwotnych pojęcie pieniądza właściwie nie istniało. Początkowo wymieniano po prostu towar za towar, był to tzw. barter. W różnych częściach świata jako środki płatnicze wykorzystywano m. in. futra, skóry, sól, zboże, bydło, różne narzędzia, tkaniny bądź żywność. Były to tzw. płacidła. Dopiero z czasem zorientowano się, że taka wymiana ma istotne wady, jest nie tylko uciążliwa, ale i niesprawiedliwa, bowiem wartość wymienianych produktów była zróżnicowana. Dlatego też, wraz z rozwojem cywilizacyjnym i gospodarczym, ludzie zaczęli poszukiwać doskonalszych środków płatniczych. Zaczęli wykorzystywać żelazo i miedź oraz metale szlachetne (złoto, srebro, platyna), początkowo w formie nieobrobionych bryłek, niczym nieprzypominających dzisiejszych monet. Oczywiście nikt nie kontrolował ich wagi i jakości metalu. Dlatego z czasem zaczęto stemplować kruszce (np. herbem władcy), by utrwalić ich pochodzenie. Miała to być również gwarancja, że zostały odlane z niezafałszowanego kruszcu i że mają odpowiednią wagę, a co za tym idzie – wartość. To te „monety” stały się pierwowzorem współczesnego pieniądza.

W tym miejscu warto podkreślić, że nie jest to typowo muzealna ekspozycja. Centrum niejako wymusza na zwiedzającym aktywność, gwarantując tym samym dobrą zabawę. Aby poznać jak najwięcej ciekawostek, raz po raz „nurkujemy” w multimedialnych „studzienkach”, podglądamy przez lupę monetarne eksponaty, próbujemy podnieść ważącą blisko 20 kilogramów szwedzką monetę płytową wykonaną z miedzi. Dzięki grze wykorzystującej technologię Kinect poznajemy najbardziej popularne banknoty z różnych krajów świata. 


Dawka wiedzy jest tak duża, że nie sposób przyswoić jej w całości, zwłaszcza że to dopiero początek wystawy i kolejne atrakcje przed nami. Jedną z nich jest wspaniale zaaranżowana ulica Bankowa. Przenosi nas do XIX i XX wieku, czyli czasów, kiedy rodziła się polska bankowość i rozwijały instytucje finansowe. 


Pośrodku uliczki znajduje się kolejna ciekawa gra dla dzieci, które najpierw łowią rybki, dające im wirtualne pieniądze, a na koniec rozgrywki mogą je samodzielnie rozdysponować. Mają możliwość (oczywiście wirtualnie!) zakupić wymarzoną zabawkę, co – jak łatwo się domyślić – stanowi dla dzieci najbardziej kuszącą opcję i zwykle wybierają ją z automatu, opłacić kurs nauki języków obcych, wrzucić do skarbonki bądź zainwestować, licząc na pomnożenie funduszy w przyszłości. Po wybraniu każdej z opcji pojawiają się ciekawe komentarze, skłaniają do przeanalizowania wszystkich wariantów i do refleksji, który wybór faktycznie jest najbardziej korzystny. Czy warto myśleć długofalowo, czy lepiej jednak cieszyć się chwilą?

Ciekawym – klimatycznym pomieszczeniem jest też gabinet numizmatyka. Przytłumione światło, ciężkie drewniane meble, stary zegar i wielki fotel za biurkiem, w którym wręcz trzeba zasiąść, by zgłębić tajniki numizmatycznej profesji. Oczywiście umożliwiają nam to dyskretnie wkomponowane w biurko multimedialne ekrany, imitujące starą księgę. Tuż przy gabinecie wyeksponowano w gablotach najcenniejsze monety ze zbiorów Narodowego Banku Polskiego.


My schodzimy jednak na dół - do skarbca. Wielkie masywne drzwi, dokładnie takie jak w filmach, zachęcają do wejścia do środka. Kuszą też, by troszkę przy nich pomanipulować, pokręcić korbką i sprawdzić, jak działają mechanizmy zabezpieczające, co oczywiście nasze dziecko z wrodzoną sobie ciekawością i energią natychmiast uskutecznia. Dzieci mogą również zagrać w grę polegającą na znalezieniu odpowiedniego klucza otwierającego sejf. Wreszcie wchodzimy do środka. Otaczają nas setki skrytek bankowych, zaś na środku wyeksponowana jest sztabka złota. Można ją dotknąć, spróbować podnieść, co wcale nie jest takie proste, gdyż waży 12 kilogramów, a warta jest (bagatela!) 2,5 miliona złotych😉. Dłuższą chwilę poświęcamy również na obejrzenie monet z wytłoczonym wizerunkiem zwierząt, wszak brakuje nam jeszcze kilku cyfr do tajnego kodu, a jedno z zadań odnosi się właśnie do tej części ekspozycji. 


Tuż obok mamy możliwość zobaczyć, jak wygląda magiczny milion w banknotach dziesięciozłotowych, oglądamy konwoje pieniężne, zaglądamy do opancerzonego samochodu - zdecydowanie czujemy się wciągnięci w zabawę. 
Już jesteśmy usatysfakcjonowani wizytą w tym miejscu, ale tabliczka z zadaniami sugeruje, że to jeszcze nie koniec przygody. Idziemy więc dalej…

Rozsuwają się drzwi i wkraczamy na giełdę papierów wartościowych. Na wszechobecnych ekranach pojawiają się notowania giełdowe, można również zadzwonić oryginalnym dzwonem z warszawskiej giełdy i narobić masę hałasu😉.


Zwiedzanie kończymy w „Laboratorium autentyczności”. W tym miejscu poznajemy metody zabezpieczania banknotów przed fałszerstwem. Możemy też sprawdzić własne pieniądze pod kątem autentyczności; dowiedzieć się, co można zrobić z uszkodzonymi banknotami. Oczywiście teorii towarzyszą wszechobecne gry i quizzy. W tej sali dowiadujemy się również, jak tworzy się i produkuje pieniądze – od projektu, po matrycę i finalny wydruk. W wysuwanych gablotach podejrzeć można pieniądze, które nigdy nie weszły do obiegu lub wzory takich, które brały udział w konkursach graficznych na projekt danego nominału. 


Kończąc zwiedzanie, można wydrukować sobie na pamiątkę bilety  z własnym imieniem i nazwiskiem, hojnie obdarowaliśmy nimi sporą część rodzinki😉.

Podsumowując, na wyprawę do Centrum Pieniądza NBP przeznaczyć należy naprawdę sporo czasu, zwłaszcza jeśli chcemy dokładnie zapoznać się ze wszystkimi informacjami. Śmiem nawet twierdzić, że nie da się dokładnie prześledzić i przyswoić wszystkiego podczas jednej wizyty, naturalnie nasza percepcja ma swoje granice. 
Nas to miejsce zaskoczyło oraz zachwyciło i nie chodzi mi tutaj tylko i wyłącznie o multimedialną stronę (choć ta zrobiona jest po mistrzowsku i jest atrakcją przede wszystkim dla dzieci), ale również o przepiękną aranżację całej przestrzeni, zaangażowanie animatorów oraz fantastycznie zrealizowaną koncepcję nauki poprzez zabawę. Wystawa zachęca do aktywności, zatem nie sposób się nudzić.

Gorąco polecamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz