Góry
kochamy z każdą wizytą coraz bardziej. Cieszę się niezmiernie,
że pasją łazikowania udało nam się zarazić młodego.
Uczestniczy w planowaniu, potrafi wskazać na mapie szlaki, które
przemierzyliśmy, nie marudzi, ba - często dopinguje! Z dumą mogę
stwierdzić, że to fantastyczny kompan do podróży.
W
zeszłym roku ze względu na pogodę (ulewne deszcze, podtopione i
pozamykane szlaki) nie udało nam się w pełni zrealizować naszych
planów, ale i tak było cudnie, czasem ekscytująco (widzieliśmy
niedźwiedzia!), wróciliśmy pełni wrażeń, z bagażem pięknych
wspomnień, a przede wszystkim z jakże mocno zaostrzonym apetytem na
kolejne lata. Zaś w deszczowe dni szukaliśmy atrakcji „pod
dachem” i to jednej z nich poświęcony będzie ten wpis. Centrum
Edukacji Przyrodniczej Tatrzańskiego Parku Narodowego to
miejsce, które koniecznie trzeba odwiedzić będąc w stolicy
polskich Tatr. Zachwyca zarówno dzieci, jak i dorosłych.
Pierwszym
jakże pozytywnym zaskoczeniem są darmowe bilety. Dlaczego? Otóż
modernizacja obiektu dofinansowana została z funduszy europejskich,
z założenia więc przez kilka najbliższych lat Centrum nie może
czerpać ze swej działalności profitów. Ze względu jednak na
ustalone limity wejść, warto wcześniej dokonać rezerwacji biletów
on-line, zwłaszcza w porze deszczowej ;)
W
holu, tuż przy wejściu, znajdują się dwie olbrzymie tablice
interaktywne poświęcone świstakom i kozicom, czyli symbolom TPN.
Dotykając poszczególnych elementów, uruchamiamy ciekawe animacje,
a na tablicy wyświetlają się informacje nt. zwierząt, środowiska,
w którym żyją, cech szczególnych, wyglądu, zwyczajów,
pożywienia, rozmnażania itp.
Edukacyjny misz-masz podany w bardzo interesujący, przystępny sposób.
Zdecydowanie zabrakło nam jeszcze jednej
takiej tablicy poświęconej niedźwiedziom.
Samą
ekspozycję udało nam się zwiedzić w bardzo kameralnym gronie 6
osób. Mieliśmy szczęście, bo równie dobrze mogły nam
towarzyszyć rozkrzyczane grupy kolonijne, które tłumnie okupowały
hol, gdy opuszczaliśmy wystawę.
A
co oferuje Centrum Edukacji Przyrodniczej TPN?
Na
początku zobaczyć możemy największą w Polsce podświetlaną
makietę Tatr.
Prezentacji towarzyszy komentarz lektora oraz
wyświetlane na ekranie w tle tematyczne slajdy. Podczas pokazu
dowiemy się m. in. jak nazywają się poszczególne części Tatr;
jaka część gór leży po stronie polskiej, a jaka po słowackiej;
poznamy ich budowę geologiczną oraz poszczególne piętra z
uwzględnieniem flory i fauny górskiej, a także najważniejsze szczyty i
najchętniej odwiedzane przez turystów miejsca. Duża dawka wiedzy
podana w atrakcyjnej formie, zwłaszcza dla górskich łazików,
którzy trochę szlaków już przedreptali i mogą odnieść tę
wiedzę do własnych doświadczeń.
Na
trasie zwiedzania znajduje się również tatrzańska jaskinia.
Panuje w niej półmrok, da się odczuć typowy dla jaskiń chłód,
w tle słychać odgłosy skraplającej się wody.
Uwagę
odwiedzających zwraca również przebijający się do wnętrza
jaskini strumień, spływający po skałach w poszukiwaniu ujścia ;)
W sali jest świetna akustyka, dzięki czemu dzieciaki mogą usłyszeć
echo. W jaskini podziwiać możemy także różne naciekowe formy
skalne i dowiedzieć się, w jaki sposób one powstają. Na monitorze
zobaczyć można zwierzęta zamieszkujące tatrzańskie jaskinie. Na
szczęście nie było nam dane spotkać ich oko w oko podczas
przeprawy przez Jaskinię Mroźną, bo matka raczej do szczególnie
odważnych nie należy, a reakcje mogłyby być spektakularne :)
Ważną
częścią ekspozycji są dioramy, czyli trójwymiarowe makiety,
które bardzo realistycznie odzwierciedlają tatrzańskie ekosystemy:
łąkę reglową z kawałkiem szlaku turystycznego oraz las. Możemy
z bliska przyjrzeć się zwierzętom zamieszkującym Tatry oraz
wysłuchać ciekawostek na ich temat. Scenka sytuacyjna zaaranżowana
w jednej z dioram pokazuje również negatywny wpływ turystów na
tatrzańskie ekosystemy.
Dopełnieniem
wystawy są sale kinowe. W jednej z nich możemy podziwiać Tatry z
perspektywy lecącego nad nimi orła. Trzeba przyznać, że ich ogrom
robi wrażenie, które dodatkowo potęguje fakt, że film jest
zrealizowany w technologii 3 D. Z założenia powinniśmy odczuwać
również drgania foteli i powiewy wiatru, niestety – podczas
naszej wizyty funkcje te nie działały.
Pod
koniec zwiedzania trafiamy do sali z dwoma olbrzymimi ekranami.
Stojąc pomiędzy nimi, mamy możliwość oglądać filmy
naprzemiennie. Po chwili dezorientacji okazuje się, że jest to
zabieg celowy, a przenosząc wzrok z ekranu na ekran, obserwujemy te
same sytuacje z różnej perspektywy: ludzi i zwierząt
zamieszkujących TPN. I tak zobaczyć możemy m. in. jakie zagrożenia
czyhają na turystów zbaczających ze szlaków, z drugiej strony
uświadamiamy sobie, jakim zagrożeniem jest sam człowiek dla
tatrzańskich ekosystemów, na przykład wówczas gdy bezmyślnie pozostawia na szlaku
resztki jedzenia bądź świadomie dokarmia zwierzęta.
Po
przejściu wszystkich sal na parterze udaliśmy się na piętro.
Znajduje się tam „Sala odkrywców” - wspaniałe miejsce
nastawione na zabawę i edukację przyrodniczą, stworzone głównie
z myślą o dzieciach, choć i dorośli chętnie stają się w tym
miejscu dziećmi :)
Pod wielkim logo Tatrzańskiego
Parku Narodowego znajdują się interaktywne stoliki. W stojących
nieopodal regałach umieszczone są skrzynki z przeróżnymi
eksponatami związanymi z Tatrami. Pracując z nimi przy wspomnianych
stolikach, poznamy mnóstwo ciekawostek na temat m. in. skał,
górskich „żyjątek” czy też sposobu wytwarzania oscypków,
następnie możemy sprawdzić swoją wiedzę, wykonując różne
zadnia.
W sali można także obejrzeć krótkie filmiki wyjaśniające,
dlaczego w parku nie ma koszy na śmieci oraz dlaczego nie należy
dokarmiać dzikich zwierząt. Atrakcją dla dzieci są niewątpliwie
wszelkie układanki, elektroniczne puzzle, memo, quizy oraz gry
wykorzystujące technologię Kinect. Zwłaszcza te ostatnie pozwalają
spożytkować nadmiar energii – można bowiem poskakać po półkach
skalnych niczym kozica bądź pobiegać po lesie wcielając się w
jelenia.
Emocji dostarcza również gra ze świstakami w roli
głównej. Każdy z graczy wciela się w rolę świstaka, ma do
wykonania dwa zadania: zjadać pojawiające się na ekranie rośliny
oraz unikać niebezpieczeństw, a tych oczywiście na tatrzańskich
szlakach nie brakuje. Może zostać m. in. oślepionym przez turystów
lampą błyskową, zjedzonym przez lisa bądź porwanym przez orła.
Jedynym ratunkiem jest oczywiście ucieczka do nory. Rozgrywkę
wygrywa ten „świstak”, który najwięcej zje, wszak
magazynowanie tłuszczu na zimę to ważna sprawa, o czym mogliśmy
przekonać się już eksploatując świstakową tablicę w holu.
Nasza
przygoda z Centrum Edukacji Przyrodniczej nie skończyła się z
chwilą wyjścia z obiektu. W „Sali odkrywców” otrzymaliśmy
bowiem dwie książeczki z zadaniami do wykonania. Ich poprawne
rozwiązanie pozwala zdobyć tytuł przyjaciela Tatrzańskiego Parku
Narodowego.
Miejsce
z całą pewnością warte jest polecenia! My z pewnością tam jeszcze
wrócimy przy okazji kolejnej wizyty w stolicy polskich Tatr.
Mnie
osobiście cieszy zaś fakt, że takich prorodzinnych/prodziecięcych miejsc jest na mapie naszego kraju coraz więcej.
Jeśli
Was też zachwyciły jakieś miejsca i uważacie, że warto je odwiedzić, koniecznie dajcie znać w komentarzach.
Udanych
wakacji! :)
Wkrótce zawitamy w tych okolicach, wpisuję sobie Centrum Edukacji Przyrodniczej na listę "do odwiedzenia" :) Dzięki za polecenie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzięję, że też Wam się spodoba. A ja, dzięki temu wpisowi, zajrzałam na blog, ileż tam inspiracji! Pozdrawiam.
Usuń